Cześć! Długo zastanawiałam się nad tematem notki. Skoro już postanowiłam nieco zmienić branże bloga, trudno było mi wymyślić coś, co by mnie usatysfakcjonowało. Myślałam o poście o soczewkach kontaktowych... Nie chciały współpracować ;) Miałam opisać swoje dwie ulubione serie książek, ale raczej nie byłabym obiektywna, więc stanęło na filmie ;) Zapraszam na recenzję Jessabelle.
Na ten horror zwróciłam uwagę w kinie, akurat leciał trailer przed Guardian of the Galaxy, jakoś w sierpniu. Przykuł moją uwagę, gdyż główna bohaterka była na wózku - w końcu jakaś odmiana w filmach (pozdrawiam, Charles Xavier :D ). Niedawno zobaczyłam plakat i z przyjaciółką zabrałyśmy się za oglądanie.
Fabuła:
Główna bohaterka, tytułowa Jessebelle, ulega wypadkowi, w którym ginie jej chłopak, a ona sama zostaje sparaliżowana od pasa w dół. Musi wrócić do swojego domu rodzinnego w Luizjanie, Dowiadujemy się, że z ojcem nie ma kontaktu, a matka zmarła na raka mózgu tuż po jej urodzeniu. Po powrocie zajmuje pokój matki, który ojciec trzymał zamknięty od jej śmierci (co było w miarę do przewidzenia), porusza się po parterze, nie może sama wyjść z domu. Jesseballe, mając dużo czasu, zaczyna przeglądać rzeczy swojej matki. Oprócz pamiątek i ubrań znajduje kasety video, które miały być prezentem urodzinowym dla Jessabelle - w związku z zdiagnozowanym nowotworem. Kasety zawierają wróżby z tarota dla Jessabelle, które totalnie mijają się z prawdą i przerażają Jessabelle. Protagonistka odkrywa, że nie jest w domu sama. Jej ojciec twierdzi, że postacią z kaset nie jest jej matka, ale potwór.
Co mi się podobało:
Cała historia opiera się na voodoo! Co mnie zachwyciło, serio. Coś nowego - nie ma stereotypowych duchów, demonów i zwykłej magii. Na dobrą sprawę nie ma nawet klasycznego zła. Jest tajemnica, voodoo (!) klimat Luizjany i szybko rozwijająca się akcja, (co też jest dla mnie ważne, bo na Annabelle po czterdziestu minutach zasnęłyśmy z przyjaciółką i jej psem :D). Podoba mi się to, że koniec nie jest tak łatwy do przewidzenia, a to trudne dla takiego starego wyżeracza horrorów, jakim jestem. Film jest w miarę nowatorski, ale daleko mu do oryginalności. Szczęśliwie koniec filmu dopowiada zakończenia wątków, w tym i wątków pobocznych. Twórcy nie zostawili sobie furtki do kolejnej części, ale chyba nic nie stoi na przeszkodzie prequelowi :)
Co mi się nie podobało:
Podczas pierwszej nocy Jessabelle widzi kogoś siedzącego na jej wózku, który, cóż, jest dobre dwa metry od łóżka. Mimo, że bohaterka jest sprawna od pasa w górę to dziwnie jest zostawić wózek tak daleko od łóżka - czołgała się przez tę odległość, szła na rękach może? Sama Jessabelle wraca do swojego rodzinnego miasteczka w którym się wychowała, a nie może sobie poradzić bez dawnego przyjaciele z szkoły, który ją jakby oprowadza (?!) i zapoznaje z ludźmi. Następną rzeczą jest kolor skóry, ale nie będę spoilerować ;)
Czy film był straszny?
To zależy, bo jednak inaczej jest, gdy coś się dzieje osobie pełnosprawnej która może uciec np. z wanny, a co innego z osobą niepełnosprawną, która jest przykuta to wózka. Moim zdaniem nieporadność i bezsilność bohaterki w kluczowych momentach była straszna. Co do przerażających efektów, jakoś nie pamiętam screamerów na których podskoczyłam (jestem na nie bardzo wrażliwa). Trzymał w napięciu do samego końca.
Podsumowanie
Polecam każdemu, moim zdaniem warto wybrać się na ten film do kina. Horror przeplata się troszeczkę z thrillerem. Coś innego, nie ma rączek nóżek ani mózgu na ścianie. Dobry film trzymający w napięciu. Daje mu 7 mocnych pingwinów na 10!
PS. Przypominam o rozdaniu w poprzedniej notce ;)
Źródło: internet |
Na ten horror zwróciłam uwagę w kinie, akurat leciał trailer przed Guardian of the Galaxy, jakoś w sierpniu. Przykuł moją uwagę, gdyż główna bohaterka była na wózku - w końcu jakaś odmiana w filmach (pozdrawiam, Charles Xavier :D ). Niedawno zobaczyłam plakat i z przyjaciółką zabrałyśmy się za oglądanie.
Źródło: internet |
Fabuła:
Główna bohaterka, tytułowa Jessebelle, ulega wypadkowi, w którym ginie jej chłopak, a ona sama zostaje sparaliżowana od pasa w dół. Musi wrócić do swojego domu rodzinnego w Luizjanie, Dowiadujemy się, że z ojcem nie ma kontaktu, a matka zmarła na raka mózgu tuż po jej urodzeniu. Po powrocie zajmuje pokój matki, który ojciec trzymał zamknięty od jej śmierci (co było w miarę do przewidzenia), porusza się po parterze, nie może sama wyjść z domu. Jesseballe, mając dużo czasu, zaczyna przeglądać rzeczy swojej matki. Oprócz pamiątek i ubrań znajduje kasety video, które miały być prezentem urodzinowym dla Jessabelle - w związku z zdiagnozowanym nowotworem. Kasety zawierają wróżby z tarota dla Jessabelle, które totalnie mijają się z prawdą i przerażają Jessabelle. Protagonistka odkrywa, że nie jest w domu sama. Jej ojciec twierdzi, że postacią z kaset nie jest jej matka, ale potwór.
Co mi się podobało:
Cała historia opiera się na voodoo! Co mnie zachwyciło, serio. Coś nowego - nie ma stereotypowych duchów, demonów i zwykłej magii. Na dobrą sprawę nie ma nawet klasycznego zła. Jest tajemnica, voodoo (!) klimat Luizjany i szybko rozwijająca się akcja, (co też jest dla mnie ważne, bo na Annabelle po czterdziestu minutach zasnęłyśmy z przyjaciółką i jej psem :D). Podoba mi się to, że koniec nie jest tak łatwy do przewidzenia, a to trudne dla takiego starego wyżeracza horrorów, jakim jestem. Film jest w miarę nowatorski, ale daleko mu do oryginalności. Szczęśliwie koniec filmu dopowiada zakończenia wątków, w tym i wątków pobocznych. Twórcy nie zostawili sobie furtki do kolejnej części, ale chyba nic nie stoi na przeszkodzie prequelowi :)
Co mi się nie podobało:
Podczas pierwszej nocy Jessabelle widzi kogoś siedzącego na jej wózku, który, cóż, jest dobre dwa metry od łóżka. Mimo, że bohaterka jest sprawna od pasa w górę to dziwnie jest zostawić wózek tak daleko od łóżka - czołgała się przez tę odległość, szła na rękach może? Sama Jessabelle wraca do swojego rodzinnego miasteczka w którym się wychowała, a nie może sobie poradzić bez dawnego przyjaciele z szkoły, który ją jakby oprowadza (?!) i zapoznaje z ludźmi. Następną rzeczą jest kolor skóry, ale nie będę spoilerować ;)
Czy film był straszny?
To zależy, bo jednak inaczej jest, gdy coś się dzieje osobie pełnosprawnej która może uciec np. z wanny, a co innego z osobą niepełnosprawną, która jest przykuta to wózka. Moim zdaniem nieporadność i bezsilność bohaterki w kluczowych momentach była straszna. Co do przerażających efektów, jakoś nie pamiętam screamerów na których podskoczyłam (jestem na nie bardzo wrażliwa). Trzymał w napięciu do samego końca.
Podsumowanie
Polecam każdemu, moim zdaniem warto wybrać się na ten film do kina. Horror przeplata się troszeczkę z thrillerem. Coś innego, nie ma rączek nóżek ani mózgu na ścianie. Dobry film trzymający w napięciu. Daje mu 7 mocnych pingwinów na 10!
PS. Przypominam o rozdaniu w poprzedniej notce ;)
4 komentarze:
widzę,że film dla mnie!
Komedie i horrory, to gatunki za którymi nie przepadam. Uwielbiam kryminały, przygodowe i sensacje :-)
Ja mam problem z horrorami... nie boje się :/ Do tego wystarczy jedna scena, którą uznam za idiotyczną i film już jest u mnie przegrany :P Nikt nie lubi ze mną ich oglądać bo zamiast zachować powagę i czekać na coś co mnie przestraszy to się śmieję :P
zachęcająca recenzja.. kto wie, może kiedyś się odważę obejrzeć.. :)
Prześlij komentarz
Dziękuje za każdy komentarz :)
Zostawiajcie linki do swoich blogów, z miłą chęcią zawitam do Was
Na komentarz odpowiadam na Waszym blogu.