Powrót, urlop, nowy tatuaż i duuuuuuużo zdjęć ;)

sobota, 5 września 2015
Witam

Ufff po bardzo długiej przerwie, tak dla odmiany... ;) Teraz albo nigdy! Ciągle jestem z narzeczonym w Londynie i jakoś się kręci. Teraz doczekałam się biurka i własnej stacji dowodzenia ;) Sporo od ostatniego posta się nie zmieniło. Spotkałam swoją ulubioną pisarkę, byliśmy na urlopie w Polsce i byliśmy na ślubie dobrych znajomych. Było cudownie, ale powrót do codzienności był dosyć bolesny, ale daliśmy radę. Tu chyba jest ten moment, w którym się poddaje i dodaje zdjęcia, by lepiej miniony czas oddać.

Laurell Hamilton moja ulubiona pisarka, od 2006 roku, uwielbiam jej cykl o Anicie Blake!

Dedykacja książki <3


Kolejny nudny dzień w pracy...

 Moje niezbędniki do przetrwania lotu... Nie cierpię latać!

Jeszcze tylko trochę i Polska...



 We are X!

 pendrive

Mam najlepszych przyjaciół na świecie! Te wszystkie prezenty od nich! Kubek z moim ulubionym zespołem, rzeczy z fandomu Star Wars, oraz  z pingwinkami. Na szczególną uwagę zasługują tenisówki ręcznie pomalowane na R2 D2  przez Alicję. Aż szkoda ich nosić, tak bardzo mi się podobają. :)

Przechodząc dalej, o ślubie i o tym, że będziemy brali urlop pod koniec sierpnia wiedzieliśmy już o wiele wcześniej, więc umówiłam się na swój wymarzony tatuaż. Niestety artysta do którego byłyśmy umówione z koleżanką okazał się niepoważny i nawet nie stawił się na umówioną godzinę w studiu, telefonów również nie odbierał. Nie będę pisała który, ale jeśli ktoś jest z Szczecina i słyszał plotki, to będzie wiedział o kogo chodzi. No, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... ;) Po drodze do Kaskady (oczywiście byłyśmy wściekłe) zobaczyłyśmy nowe studio tatuażu (kiedy wyjeżdżałam to go nie było ;) Stocznia Tattoo. Po krótkiej konsultacji między sobą spontanicznie weszłyśmy i... Alicja dostała się od razu na swój tatuaż, a ja zostałam umówiona na drugi dzień (tak jak u poprzedniego artysty), więc plany w ogóle nam się nie zmieniły ;)


Alicja i jej pierwszy tatuaż :)

A to jest moje nowe dziecko ;) tatuaż jest w szarościach, a zdjęcie było robione od razu po zrobieniu. Mój czwarty tatuaż i jednocześnie największy. Atmosfera w studiu była świetna, ludzie znający się na swoim fachu i na pewno tam wrócę z coverami i jednym projektem na plecy... ;)

Stylizacja na ślub... Nawet nie wiecie ile w Londynie naszukałam się odpowiedniej kiecki... Nie biała (a było dużo ślicznych </3), nie czarna i taka przy której można sobie było zjeść... Forever 21na szczęście ukrócił moje męczarnie i znalazłam tą cudowną sukienkę.

To uczucie, gdy 'nagle' znajomi zaczynają się żenić i my myślimy o własnym ślubie... 


Wedding selfie!

No to by było na tyle... Cieszę się, że tu wróciłam, jednak brakowało mi bloga, wiecie te 'odkrywcze' prawdy, gdy na dobrą sprawę o czymś zapominacie i zbiegiem okoliczności wracacie do tego. Jakość zdjęć sponsoruje Iphone, bo odzwyczaiłam się od aparatu, a na urlopie nie miałam nawet czasu by myśleć o zdjęciach ;)
Szablon na razie jest taki, bo nie mogłam jakoś znaleźć innego, ale jak się rozkręcę to zainwestuje w inny :) Miłego weekendu wszystkim! Ja mam zamiar odpocząć, by przetrwać kolejny tydzień.

5 komentarze:

Katsuumi pisze...

Sporo u Ciebie się działo! ;-) jakie fajne tenisóweczki!

Naturalne metody pisze...

Piękny ten tatuaż;)

Czarownica pisze...

Kochana, witaj ponownie :* cieszę się, że wszystko się Wam układa... że masz takich wspanialych przyjaciół.... kolejny tatuaż :) a co do ślubu, to wreszcie nie skumałam..Wasz dopiero będzie?

d pisze...

Imponujący tatuaż, świetne zdjęcia :)

Cynamoona pisze...

Masz piekną fryzurę!!!

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz :)
Zostawiajcie linki do swoich blogów, z miłą chęcią zawitam do Was

Na komentarz odpowiadam na Waszym blogu.